Adwokat, która zamieniła togę na słoiczek z minerałami. Pięć lat temu założyła firmę, która miała dać odpowiedź na rosnące zapotrzebowanie na naturalne, bezpieczne kosmetyki do makijażu. Stworzyła Annabelle Minerals – dzisiaj jedną z czołowych marek oferujących kosmetyki mineralne. O początkach firmy, jej rozwoju oraz planach na przyszłość rozmawiamy z Anią Krawczyk, pomysłodawczynią Annabelle Minerals.
Aniu, dokładnie 5 lat temu powstało Annabelle Minerals. Co myślałaś zakładając swoją firmę?
Myślałam, że będzie to mój mały kawałek pasji, realizowany po godzinach spędzonych w kancelarii. Nie przypuszczałam, że tak szybko stanie się moim głównym zajęciem – bardzo satysfakcjonującym, ale też pełnym wyzwań.
Jak wyglądały początki?
Początkowo wszystko robiłam sama, później z pomocą moich niezastąpionych rodziców. Wraz z zaprzyjaźnionym laboratorium, opracowałam formuły kosmetyków. W ofercie Annabelle Minerals były: podkłady, róże oraz korektory. Jednak już wtedy wpadłam na pomysł, żeby podkłady Annabelle Minerals pogrupować w formuły przygotowane z myślą o różnych typach cer. Żadna inna marka dostępna na polskim rynku wcześniej tego nie zrobiła. Wybrałam słoiczki, które były najbardziej odpowiednie dla sypkiej postaci moich kosmetyków. Zatroszczyłam się o stronę sklepu – wtedy jeszcze bardzo prostą. Pamiętam, że – skupiona na produktach – kompletnie zapomniałam o nazwie dla swojej marki. Powstała, wraz z logiem, w 15 minut. Nigdy nie zapomnę tego dnia, gdy sprzedał się pierwszy słoiczek. To było dla mnie niesamowite uczucie, że ktoś mi zaufał i zdecydował się wypróbować moje kosmetyki. Spakowałam paczkę i popędziłam na pocztę, by jak najszybciej ją wysłać. Ta Pani jest zresztą naszą klientką do dzisiaj. ☺
Kiedy postanowiłaś oddać się Annabelle Minerals w 100%?
Z pracy w kancelarii zrezygnowałam dopiero wtedy, gdy marka miała się naprawdę dobrze oraz przynosiła zadowalające przychody. Nie mam skłonności do ryzyka. Nigdy nie zostawiłabym pracy na etacie nie mając pewności, że będę miała z czego opłacić rachunki. Nie spodziewałam się tylko, że przejście z pracy „dla kogoś” do pracy na „własny rachunek” będzie miało miejsce tak szybko, bo już po 1,5 roku od startu mojej firmy.
Jak wygląda praca „na własny rachunek”?
W zasadzie własna firma to nie pełen etat, a praca 24 godziny na dobę. Przed komputerem spędzam znacznie więcej, niż 8 godzin dziennie. Na początku moja praca miała charakter bardziej operacyjny: zajmowałam się zatowarowaniem, promocją, pakowaniem, wysyłaniem. Teraz moja rola jest bardziej strategiczna: opracowuję nowe produkty, zarządzam pracą moich współpracowników, dbam o rozwój firmy na wszystkich możliwych polach.
Czy Annabelle Minerals po 5 latach jest taką firmą, o której marzyłaś?
Oooooo, jest zdecydowanie lepsza. Nasza marka jest coraz bardziej rozpoznawalna. Zaczyna się nią interesować nie tylko Internet, ale też prasa i telewizja. Produkty zbierają bardzo dobre recenzje, otrzymujemy nagrody. W 2016 roku były to między innymi: Glammies magazynu Glamour oraz Best Beauty Buys magazynu InStyle. Wciąż pracujemy nad nowymi produktami, w tym momencie już nie tylko z zakresu kosmetyki kolorowej, ale też pielęgnacji. Otwieramy się na rynki zagraniczne. W zeszłym roku Annabelle Minerals pojawiło się w Czechach i na Słowacji. W tym mamy nawet śmielsze plany, pracujemy nad wejściem na rynek: węgierski, niemiecki, brytyjski, skandynawski oraz bałkański. Tworzymy zgrany, lubiący się zespół, który bardzo wierzy w to co robi. Tak dynamiczny rozwój wymaga od nas wiele wysiłku, ale jesteśmy pewni, że przed Annabelle Minerals rozpościera się świetlana przyszłość. ☺
Co jest największą siłą Annabelle Minerals?
Największą siłą marki jest klient. Od początku zależało mi, by Annabelle Minerals oferowało kosmetyki o wysokiej jakości, ale w przystępnych cenach. Moją misją było dać jak największej liczbie kobiet dostęp do zdrowego makijażu, nawet kosztem niższych zarobków. I teraz mogę śmiało powiedzieć, że gdyby nie te wszystkie wspaniałe kobiety, które świadomie podchodzą do siebie i swojego ciała, nie byłoby Annabelle Minerals. Mamy to szczęście, że nasze klientki to osoby bardzo zaangażowane w istnienie i rozwój marki. Od dłuższego czasu to one pomagają nam w tworzeniu nowych produktów, zgłaszając na nie zapotrzebowanie. Nie potrzebujemy badań rynku, by wiedzieć, co spodoba się naszym klientkom, ponieważ same nam o tym mówią. To bardzo cenne.
Czy Twoje prawnicze wykształcenie pomaga Ci w prowadzeniu firmy?
Zdecydowanie tak. Dzięki niemu w miarę bezboleśnie i całkiem sprawnie przebrnęłam przez całą procedurę zakładania firmy. Prowadzenie przedsiębiorstwa wymusza ciągłe kontakty z urzędami, dostawcami, kontrahentami. Moje prawnicze wykształcenie bardzo mi w tym pomaga.
Co Cię pasjonuje?
Moją pasją jest kosmetyka. Uwielbiam dokształcać się w tym temacie oraz tworzyć własne receptury. Dużo eksperymentuję, moja łazienka zastawiona jest buteleczkami, słoiczkami i pojemniczkami z miksturami własnej roboty. Mam zacięcie perfekcjonistki, dlatego tak długo będę „kręcić” jakiś krem albo mieszać ze sobą olejki, aż uzyskam kosmetyk, na jakim mi zależy. Poza tym staram się dużo czytać, jeżdżę na nartach, podróżuję po Azji.
Które kosmetyki z oferty Annabelle Minerals lubisz najbardziej?
W zasadzie każdy produkt, który trafia do oferty marki, muszę najpierw polubić. Nie pozwoliłabym sobie na oddane w ręce moich klientek czegoś, z czego nie jestem w 100% zadowolona. Choć – przyznam – mam kilku faworytów, których nie może zabraknąć w mojej kosmetyczce. Są to: podkład rozświetlający w odcieniu Golden fair oraz róż Rose. Ostatnio zachwycam się też naszą glinkową bazą pod makijaż. Prace nad tym produktem trwały ponad rok, ponieważ chcieliśmy stworzyć primer, który będzie nie tylko trzymać w ryzach makijaż, ale też pielęgnować skórę. Na szczęście udało nam się i możemy śmiało powiedzieć, że nasz naturalny produkt może spokojnie konkurować z ogólnodostępnymi bazami, których podstawę zazwyczaj tworzą niepozwalające skórze oddychać silikony.
Jaką masz radę dla kobiet, które chciałyby – tak jak Ty – założyć własny biznes?
Podstawą jest wiara we własny produkt oraz determinacja. Jeśli same będziemy lubiły i używały tego, co tworzymy, będziemy miały dużo większe szanse, że polubią to również klienci. Na początku zawsze jest trudno – nikt nie rodzi się z umiejętnością prowadzenia firmy. Na pewno będzie kilka potknięć, trochę kryzysów i chwil zwątpienia, ale nie wolno się poddawać. Należy szybko reagować i przystosowywać się do zmian na rynku. Trzeba słuchać swoich klientów, nie obrażać się, gdy ktoś wyda na nasz temat negatywną opinię – to zawsze dobry bodziec, by coś poprawić. Ciężka praca i znalezienie ludzi, którzy zaangażują się w markę podobnie jak my, nie jest może gwarancją sukcesu, ale na pewno bardzo nas do niego przybliża.
Gdzie widzisz Annabelle Minerals za kolejne 5 lat?
Hmmm, może na jednej z planet niedawno odkrytego przez NASA układu Trappist-1? ☺ Oczywiście żartuję. Chciałabym, aby praca nad marką za 5 lat wciąż przynosiła mi tyle satysfakcji, co obecnie. By coraz więcej kobiet wiedziało, że nie muszą iść na kompromis i wybierać między makijażem a zdrową skórą. Podsumowując: chciałabym, by Annabelle Minerals ruszyło w świat i odniosło podobny sukces, co w Polsce. Trzymajcie za nas kciuki!